Boży Pokój katolicki portal ewangelizacyjny ukazujący Bożą Moc
i Miłość Jezusa dla Ciebie. Jesteś kochany/kochana! Masz wiadomość!
Przeżyj chrzest w Duchu Świętym! To długi odcinek (poniżej), uwielbienie i nauczanie z ostatniej części Fundamentu "Nowe Życie" zakończone modlitwą o wylanie Ducha Świętego. Wiele osób w czasie oglądania tego na żywo lub już po czasie zostało bardzo mocno dotkniętych mocą Bożą.
Wszystkie transmisje poprzednich spotkań: kliknij tutaj.
"Bo ja nie wstydzę się Ewangelii. Ona jest mocą Boga dla zbawienia każdego, kto wierzy." (Rzymian 1, 16) Jezus żyje! Uwielbiamy Pana na wspólnych zgromadzeniach, wysławiamy Jego święte Imię! Dzielimy się wiarą w to, że On umarł za nas, aby nas zbawić i uzdrowić. Wierzymy w Jego świętą i żywą obecność w Eucharystii. Wypełniamy Jego słowa, tym samym jednocząc się z pragnieniem naszej Matki Maryi, abyśmy uczynili wszystko, cokolwiek On nam powie. Staramy się kochać wszystkich, szczególnie tych wykluczonych, odepchniętych - podobnie jak czynił to św. Alojzy Orione. Ogłaszamy zwycięstwo i uzdrowienie płynące z ran Zbawiciela. Doświadczamy gorącej Miłości Pana, widzimy ogromne dzieła Bożej Mocy i odważnie o tym świadczymy. Biegniemy do nieba z uśmiechem - razem! Nie przejmujemy się prześladowaniami, stajemy w mocy i sile Ducha Świętego przed współczesnymi faryzeuszami. Głosimy Ewangelię z mocą i żywą wiarą. Kochamy Kościół Katolicki, któremu jesteśmy całkowicie posłuszni. Nie bierzemy wzoru z tego świata...
Świadectwo Marioli - uzdrowienie żołądka - 18 stycznia 2021
Chcę krótko napisać moje świadectwo uzdrowienia. Miałam duże problemy z żołądkiem i z żywnością, trwało to parę lat i praktycznie lekarze nie mogli mi pomóc. Po modlitwie Roberta w mojej intencji Pan Bóg uzdrowił mnie. Nie mam problemu z żołądkiem i z silnymi wzdęciami i mogę jeść teraz wszystko. Następne uzdrowienie otrzymałam oglądając "Gdzie dwóch lub trzech" - odcinek 158 , Pan Bóg powiedział, że zabiera nocne objadanie się i ja przyjęłam to uzdrowienie. Długie lata budziłam się w nocy i jadłam. To było okropne i męczące dla mnie. Zasypiałam z jedzeniem w ustach i martwiłam się, że którejś nocy się uduszę, ale teraz jestem wolna i nie jem w nocy ponad miesiąc i to jest cudowne. Dziękuje z całego serca Panu Bogu. Chwała Tobie Panie. Amen. Pozdrawiam gorąco was wszystkich. Mariola
Uzdrowienie z gnijącego nosa przez 50 lat... - świadectwo Haliny
Dziękuję Ci Jezu, wspaniałe jest Twoje Imię! W sobotę 9 stycznia 2021r odpowiedziałeś na moją prośbę o modlitwę. Kiedy zadzwoniłeś do mnie, jeszcze raz krótko opisałam moją chorobę i rozpoczęliśmy wspólną modlitwę. Tak naprawdę, to Ty modliłeś się, a ja próbowałam za Tobą powtarzać. Na koniec usłyszałam jak powiedziałeś "JESTEŚ UZDROWIONA ". Następnie zapytałeś jeszcze, czy coś czułam w czasie naszej modlitwy . Odpowiedziałam, że zupełnie nic. Powiedziałeś mi jeszcze, że jak już będę gotowa to powinnam dać świadectwo o moim uzdrowieniu i przytoczyłeś słowa z Pisma Świętego o 10 uzdrowionych. Kiedy rozłączyliśmy się, usiadłam z wrażenia i nie wiedziałam co mam z tym zrobić. Ponad 50 lat żyłam w symbiozie z chorobą zwaną OZENA. Chorobą, która jest nieuleczalna. Można się przyzwyczaić, prawda? Od tej choroby się nie umiera ale życie z tą chorobą jest okropnie uciążliwe i krępujące. Tu dla osób , które nie wiedzą co to jest za choroba, naświetlę w telegraficznym skrócie co to jest. Otóż, jest to dolegliwość najczęściej dotykająca kobiety i praktycznie nie występująca już prawie w EUROPIE. Choroba tzw. TRZECIEGO ŚWIATA. Mnie ta choroba dopadła w dzieciństwie z powodu zwykłego zaniedbania. Kiedy byłam dzieckiem, wpadłam do przyblokowej, głębokiej na 3-4 metry kotłowni. Padając na resztki węgla, złamałam przegrodę nosa. Ze strachu przed laniem, ukryłam okoliczności rozbitego nosa. Wiedziałam, że tam nie wolno mi było chodzić. Do powstałej w nosie rany wdarła się bakteria, która całymi latami niszczyła mi wnętrze nosa. Odwiedziłam w swoim życiu wielu specjalistów. Niestety, wszyscy zgodnie twierdzili, że jest to przykra nieuleczalna choroba i jedyne co można zrobić to tylko hamować jej rozwój. Zalecano mi codzienną higienę i maść z antybiotykami. Po jakimś czasie antybiotyki przestały działać. I tak przez ponad 50 lat z małej ranki w nosie zrobiła się wielka gnijąca rana. Wygniła mi prawie cała lewa przegroda nosowa. Każdego dnia rano pierwsze kroki po przebudzeniu to bieg do łazienki. Bo odklejające się strupy i gęsta śmierdząca wydzielina spływała mi z nosogardzieli do gardła. Ale to jeszcze nie wszystko. Po pewnym czasie zauważyłam, że nie czuję zapachów. Przestał dla mnie istnieć świat perfum. Nie czułam jak dziecko narobiło w pieluchę. Z przerażeniem zauważyłam, że nie czuję ulatniającego się gazu, przypalającego się garnka z zupą i palącej się patelni, choć w domu siwo od dymu. Przed rodziną ukrywałam brak węchu ale długo się nie da. Ostatnimi czasy choroba tak się pogłębiła, że ciągle mnie bolała głowa i uszy. W grudniu miałam nawet robiony rezonans magnetyczny głowy z kontrastem. Upewniło mnie to badanie, że z głową wszystko ok. Wszystkiemu winny nos i siedząca w nim bakteria. No i tu dzwoni Jacek z propozycją wspólnej modlitwy o uzdrowienie i uwolnienie. Kiedy rozłączyliśmy się usiadłam i nie wiedziałam co mam począć. W czasie naszej modlitwy nic nie czułam tak jak inni opisują, że czuli ciepło. Jacek powiedział, że jestem uzdrowiona. A w nosie pełno wydzieliny, która domaga się wydmuchania. Normalnie poczułam się bezradna, bliska płaczu. Siedząc tak na łóżku, ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam modlić się do DUCHA ŚWIĘTEGO. Dziękowałam JEZUSOWI , MATCE BOŻEJ i tak w kółko kilka razy. W sercu czułam radość, a z tyłu głowy strach, który mnie paraliżował. Wstałam, wyszłam z sypialni oczyściłam nos z wydzieliny i strupów i to był ostatni raz. Dziś jest wtorek, wieczór od soboty nie zbiera mi się wydzielina, nie czuję potrzeby płukania nosa solą fizjologiczną, w celu odmoczenia strupów ( co zwykle, przynajmniej raz na dobę musiałam robić). Ciągle czuję radość w sercu, chociaż dziwnie mi przywyknąć do nowego życia ( ponad 50 lat robi swoje) i strach gdzieś tam z tyłu głowy czai się nieśmiało. Ale ciągle dziękuję JEZUSOWI i modlę się. Zaczęłam już dawać nieśmiało świadectwa, rodzinie i koleżankom. Moje serce raduje się , dziękując Jezusowi za dar uzdrowienia i gdyby nie to, że Suwałki śniegiem zasypane, a na jeziorach leży kra, przybiegłabym na skrzydłach do Wołomina żeby w Waszym kościele wykrzyczeć swoją radość i uściskać Ciebie i Roberta. Ale obiecałam sobie, że przy sprzyjających warunkach pogodowych zrobię to. Tymczasem dziękuję, pozdrawiam bardzo serdecznie i z Panem Bogiem! Halina